Zwykły, słoneczny dzień. Ale czy taki zwykły, jaki się wydaje? Nie sądzę.
Amanda wstała nad ranem, ubrała się i wybiegła z psem na podwórko.
- Maiky, aport! - Wykrzyknęła, po czym rzuciła jego ulubioną zabawką tak daleko, jak mogła. Pies bez zastanowienia pobiegł po swoją czerwoną piłeczkę, i posłusznie przyniósł ją w zębach właścicielce psa.
- Dobry piesek. Chyba już czas wracać, co?
Mandy wróciła do domu. Weszła do swojego pokoju i jak co rano zaczęła czytać swoją ulubioną książkę. Nagle, usłyszała jakiś skrzyp, szum dochodzący z jej garderoby, ale zignorowała go. Hałas stawał się coraz głośniejszy, a dziewczynka była sama w domu. Postanowiła sprawdzić co się dzieje, w jej szafie i tak zrobiła.
Po otworzeniu drzwiczek dziewczynka wpadła do dziury w podłodze, która się powiększała, aż zajęła cały poziom podłogi. Amanda leciała, leciała. Aż w końcu upadła na miękką, puszystą gąbkę. Pierwsze co zrobiła, to zeskoczyła z gąbki, otrzepała swoją zakurzoną sukienkę i rozejrzała się po okolicy. Dostrzegła, że wszystko jest takie wielkie, chociaż nie było. Dziewczynka zmniejszyła się do rozmiaru biedronek. Gdy dojrzała łąkę natychmiast pobiegła w jej kierunku z uśmiechem na twarzy. Gdy była już na łące usłyszała piękny śpiew dochodzący z małej, ciasnej dziupli na drzewie. To była wróżka, tak wróżka ona też nie mogła uwierzyć własnym oczom. Amanda podeszła i grzecznie zaczęła rozmowę.
- Hej! Jestem Amanda, a ty?
Wróżka spojrzała na dziewczynkę i zleciała na dół leciutko dotykając przy tym ziemi, i odpowiedziała.
- Witam. Ja jestem Sophie, miło mi.
- Mi też. Więc, jesteś.. no wiesz, wróżką? - Mandy spytała nieśmiało.
- Hm. Mam skrzydła, umiem latać. Chyba tak. - Sophie odpowiedziała z uśmiecham na jej gładkiej skórze.
- Możesz mi powiedzieć co to za miejsce?
- To kraina, kraina marzeń. My nazywamy ją różnie, Dreamsland'ią, krainą spełnionych marzeń i jeszcze inaczej. Tych nazw jest za wiele by je teraz wymienić. A ty, jak się tu dostałaś?
- Przez szafę. Usłyszałam jakiś szum, podeszłam zobaczyć i wpadłam, a teraz jestem tu.
- Aha. Znowu Mac próbował się wydostać.
- Mac?
- Tak, Mac królik, który zmienia kolory, jak kameleon.
- Serio?
- Mhm. Zbliża się wieczór, masz gdzie nocować?
- Eee, nie.
- To chodź, zamieszkasz u mnie, dopóki nie znajdziesz sobie jakiegoś domku, a jutro wrócisz do swojego świata.
Zrobiło się ciemno. Amanda zasnęła, nie wiedząc kiedy, ucieszona nową przygodą..
wtorek, 6 kwietnia 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz